To właśnie szefowa inowrocławskiego muzeum opisała 14 lat temu na łamach Gazety Pomorskiej relację ze swojego pobytu w Nadrenii. Odkryła tam Mysią Wieżę, która jest o cztery wieki starsza od kruszwickiej. Co ciekawe, funkcjonuje tam legenda (w zasadzie kilka jej wersji), w której zły władca zostaje zjedzony przez myszy. Podobnie jak nad Gopłem, smukła budowla stanowi atrakcję turystyczną. Obie miejscowości są też związane z produkcją wina. Janina Sikorska stwierdziła, że Kruszwica powinna nawiązać stosunki partnerskie z Bingen i dlatego, podczas pobytu w Niemczech, niezwłocznie odwiedziła włodarza tej miejscowości.

- Tamta władza w 1999 roku była bardzo zainteresowana nawiązaniem ewentualnych kontaktów z naszą Kruszwicą. Rozmawiałam o tym także z ówczesnym burmistrzem Kruszwicy, proponowałam stworzenie na wzór kolejki weneckiej turystycznej linii kolejowej z Inowrocławia do Kruszwicy. Niestety w tamtym czasie, tuż po reformie administracyjnej, pomysłem nie miał się kto zająć - mówi Janina Sikorska.

Po naszym artykule, w którym pisaliśmy, że Urząd Marszałkowski chce puścić zabytkowe pociągi m.in. na trasę z Inowrocławia do Kruszwicy dyrektor muzeum stwierdziła, że warto powrócić do pomysłu nawiązania partnerstwa i tym samym ściągnięcia na Kujawy, nad Gopło zagranicznych turystów.

Burmistrz Kruszwicy nie mówi "nie" zwłaszcza, że to miasto nie prowadzi obecnie intensywnej współpracy ze swoim duńskim partnerem - miejscowością Grenaa.

- Były kilkukrotne wyjazdy studyjne, spotkania, Duńczycy byli także u nas. Później jednak nastąpiła tam zmiana władzy i ta współpraca ustała. Nie było też odzewu na zapytania, kierowane przez burmistrza Tadeusza Gawrysiaka dotyczące dalszej współpracy. Jeżeli w ciągu najbliższego roku te stosunki się nie unormują, wówczas Kruszwica mogłaby poszukać nowych partnerów. Być może należałoby z tego powodu pomyśleć o nawiązaniu współpracy z miejscowością Bingen - ocenia w rozmowie z nami burmistrz Dariusz Witczak.

Obecny włodarz Kruszwicy przyznaje, że za partnerstwem z Bingen mogłaby przemawiać obecność w obu miastach Mysich Wież. Ale współpraca musiałaby obejmować nie tylko promocję turystyczną.

- Kruszwica coraz bardziej promuje się nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami, szczególnie poprzez sport. Coraz bardziej jesteśmy postrzegani jako dobry organizator imprez o charakterze międzynarodowym. Być może wymiana wspólnych doświadczeń, praktyk samorządowych byłaby wskazana. Takie miasto jak Bingen rozwijało się przez całe dziesięciolecia w zupełnie innych warunkach, przestrzeni, sytuacji geopolitycznej niż Kruszwica, która podzieliła los całego kraju rozwijając się w bardzo trudnych warunkach zupełnie innego systemu. Nowy kontakt byłby więc bardzo sensowny, trzeba tylko znaleźć płaszczyzny działania i porozumienia. Na taką współpracę muszą być też przeznaczone określone pieniądze - dodaje burmistrz Witczak. Kruszwica utrzymuje obecnie kontakty z Litwą i Ukrainą, a dotyczą one głównie wymiany młodzieży.

Bingen leży nad Renem, w pobliżu granicy z Luksemburgiem. Miasto liczy 24 tys. mieszkańców. Będąc w tamtych rejonach warto więc odwiedzić tamtejszą Mysią Wieżę i poznać miejscową legendę. Tak podobną do tej o Popielu, a powstałą zupełnie w innym czasie i miejscu. [MP]