Chodzi o manifestację z 17 czerwca. Przedstawiciele inowrocławskich i janikowskich zakładów domagali się zaprzestania redukcji etatów pracowniczych w wskazując na bardzo dobrą sytuację finansową zakładu i tym samym nieuzasadnione zwolnienia.

- Już w dniu demonstracji, w tej sprawie interweniowano nieskutecznie dwukrotnie, domagając się od prezydenta wydania zakazu dla zgłoszonego zgromadzenia, nazywając je poważnym zagrożeniem dla porządku i bezpieczeństwa publicznego - informuje Urząd Miasta.

W piśmie do wojewody prezes "Ciechu" stwierdził, że obecny w trakcie manifestacji prezydent Ryszard Brejza powinien ją rozwiązać, bowiem forma i sposób w jaki się odbywała uwłaczała władzom spółki oraz doprowadziła do zakłócenia w ruchu drogowym na drodze krajowej nr 25.

W piśmie zarząd spółki stwierdził również, że miały miejsce zdarzenia 
o znamionach przestępstw, czego jednak nie potwierdziły służby policji, które zabezpieczały zgromadzenie.

- Nie mogę dać się zastraszyć, tak jak nie dała zastraszyć się załoga "Sody". Decyzja wojewody nie mogła być inna. Nie jest kompetencją organu prezydenta ocenianie haseł wznoszonych w trakcie demonstracji. Jeśli ktokolwiek się czuje urażony, to przysługuje jemu skierowanie sprawy do sądu  – komentuje prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza. - Niestety prezes "Sody" widocznie nie jest inowrocławianinem i nie wie, że granica miasta kończy się na Noteci. Związkowcy blokowali drogę krajową poza granicami miasta tam, gdzie nie sięga władza prezydenta, o czym prezes Czerwiński widocznie nie wie – z żalem stwierdza włodarz. [IO]