Na nieco ponad dwa tygodnie przed wyborami Inowrocław, podobnie jak większość polskich miast, pełen jest plakatów, banerów i billboardów, z których uśmiechają się do nas kandydaci do samorządu. A będzie ich jeszcze więcej.

Banery te stały się jednak łatwym celem wandali, którzy je zrywają, tną, piszą po nich lub dokonują innych "poprawek". Niektórzy politycy podejrzewają, że to nie jest zwykły wandalizm, ale robota konkurencji politycznej. Nikogo na gorącym uczynku jednak nie złapano.



Przed tygodniem o zachowanie kultury politycznej i zdrowych zasad konkurencji w prowadzonej kampanii wyborczej apelowała radna Wiesława Pawłowska, której zniszczono część reklam wyborczych. O incydencie zawiadomiła policję i komisarza wyborczego.

Radny Waldemar Kwiatkowski też twierdzi, że kampania wyborcza zaczęła się w bardzo kiepskim stylu. Jemu także ktoś zniszczył banery. - Wandalizm i niszczenie banerów wyborczych nie są przejawem demokracji. Apeluję o rozsądek - pisze do nas kandydat, ubiegający się o mandat radnego powiatowego.

- Mój plakat pocięto w nocy, kiedy tzw. młodzież wracała z dyskoteki. Plakat został pocięty nożem. Najgorsze jest to, po co młodym ludziom nóż w kieszeni? Dobrze, że trafili na mój plakat, a nie na przypadkowego przechodnia - komentuje na Facebooku Janusz Radzikowski.

Dwa banery zniszczono wicestaroście. - Nie wiem czy są to bojówki komitetów wyborczych, czy zwykli wandale, którzy dokonują niszczenia banerów, ale takie na terenie miasta się pojawiają. Niestety nie mam żadnego dowodu, czy zeznań świadków - przyznaje Włodzimierz Figas. - To karygodne, nieuczciwe, niemoralne i tak nie powinno się postępować - dodaje kandydat na prezydenta miasta. [MP]