Przyjęcie tej uchwały przez Radę Powiatu oznacza otwarcie drogi do likwidacji bursy z dniem 31 sierpnia br. Na sali sesyjnej nie było jednomyślności. Po długiej i bardzo emocjonującej dyskusji, uchwała przeszła szesnastoma głosami za i dziesięcioma przeciw. Wskutek wniosku radnego Jacka Tarczewskiego głosowanie miało charakter imienny, a także doprecyzowano w treści uchwały, że inicjuje ją Zarząd Powiatu. Nie przeszły natomiast wnioski, aby odłożyć procedowanie na tą sprawą i jeszcze raz ją przedyskutować.



- Powinniśmy zachęcać młodzież, aby przyjeżdżała do szkół w naszym powiecie, a nie likwidować bursę - mówił Marek Gerus z PO. Jak dodał, za kilka miesięcy w Inowrocławiu będzie brakowało miejsc noclegowych w związku z rozpoczynającą się budową obwodnicy i warto byłoby to wykorzystać. Zaproponował aby w okresie letnim wykorzystać ten obiekt pod działalność komercyjną.

Z kolei radny miejski Marek Słabiński z PiS zadeklarował, że zgłosi propozycję poprowadzenia bursy, po przeprowadzeniu odpowiednich analiz, przez trzeci sektor.

Uchwały bronił Jacek Olech, który chciał do niej dopisać punkt, który upoważniałby samorząd do sięgania po dodatkowe pieniądze do tych powiatów, w których mieszkają konkretni uczniowie. Z tego jednak - ze względów prawnych - się wycofano.



Głos oddano także samym zainteresowanym - rodzicom i uczniom, którzy przybyli na piątkową sesję. - Czujemy się oszukani. Posyłając dzieci do szkół braliśmy pod uwagę bazę noclegową. Gdybyśmy wiedzieli, że nagle zostanie zlikwidowana bursa, posłalibyśmy dzieci gdzie indziej - mówił Mariusz Wojciechowski, przedstawiciel rady rodziców w II LO, ojciec dwójki dzieci, które korzystają z inowrocławskiej bursy. Jak stwierdził jest dumny, że wychowankom udało się zebrać ponad 1700 podpisów osób przeciwnych zamknięciu bursy i liczy, że uda się jeszcze ją uratować.



Zarząd Powiatu zamiar likwidacji bursy argumentuje niżem demograficznym i wiążącymi się z tym przyczynami ekonomicznymi. Wyliczono, że powiat musi dopłacić do każdego ucznia około 9,7 tys. w skali roku, bo różnica między otrzymywaną subwencją a rzeczywistymi kosztami wynosi ponad pół miliona złotych.

Naczelnik wydziału oświaty starostwa zaprzeczył, aby obiekt, w którym mieści się bursa miał zostać skomercjalizowany. - Budynek zostanie w zasobach powiatu i będzie adaptowany dla celów oświatowych lub innych związanych ze statutową działalnością powiatu - poinformował Józef Ratajczak.

W bursie pracuje 6 wychowawców i 10 pracowników administracji i obsługi. Jak wyjawił naczelnik to właśnie wydatki osobowe stanowią największy procent w kosztach ponoszonych przez powiat. Większość z tych osób ma otrzymać propozycje pracy w innych obiektach oświatowych, pięciu pracownikom natomiast przysługiwać będą świadczenia przedemerytalne.

- Jesteśmy sfrustrowani tym wynikiem głosowania, bo żadne argumenty rzeczowe ani ze strony opozycji ani nas rodziców nie trafiły. Nie wiemy jak to się dalej potoczy, zastanawiamy się co będzie dalej - powiedział po głosowaniu Mariusz Wojciechowski, przedstawiciel rodziców.

- Najbardziej przykre dla mnie jest to, że pierwszy raz widzę na sesji, gdy dzieci płaczą. Tego nie przerabiałem jeszcze. Nie zostawimy tego. Na pewno będziemy próbowali w ten, czy inny sposób uchylić tę uchwałę. Jest czas, jest nadzór wojewody, jest potrzebna jeszcze opinia kuratora oświaty, muszą zostać przeprowadzone konsultacje z rodzicami... - dodał radny Marek Gerus z Platformy Obywatelskiej.

Przeciwko przyjęciu uchwały było 10 radnych: Jerzy Gawęda, Henryk Procek, Marek Gerus, Piotr Strachanowski, Mieczysław Szczygieł, Jacek Tarczewski, Marek Kościński, Jacek Nijak, Gustaw Nowicki i Wiesława Pawłowska, za 16 radnych: Andrzej Antoniewicz, Ireneusz Beśka, Piotr Czarnolewski, Włodzimierz Figas, Edyta Gadacz, Krystyna Gawron-Fiedorow, Feliks Kryszak, Mirosława Kucol, Longin Marciniak, Mariusz Markowski, Jacek Olech, Bogumiła Pęczkowska, Andrzej Sieradzki, Marek Szubarga, Jacek Zalesiak i Franciszek Żak. [MP]