"Pierwszy dzień wiosny przywitałem zawodami crossduathlonowymi w poznańskim lasku Marcelińskim, start w tej imprezie planowałem już dawno, wszak jako zwycięzcy nie mogło mnie tu zabraknąć.

Ku mojemu zadowoleniu nie sprawdziły się prognozy pogody i deszcz nie padał; wyścig odbył się przy pełnej wiosennej „lampie”. Na starcie znacznie lepsza obsada niż jesienią ale to dobrze, aby podnosić swój poziom trzeba ś cigać się z najlepszymi.

Rozgrzewka i start... Przede mną 4 km. Nie biegło mi się najlepiej, raczej starałem się minimalizować straty. Przed rozpoczęciem jazdy na rowerze wydawało mi się, że zajmuję miejsce gdzieś na początku drugiej dziesiątki. „Rower” był znacznie lepszy w moim wykonaniu. Z boksu startowego z rowerem razem ze mną „wychodził” inny znany mi dobry kolarz, całą trasę jechaliśmy razem i dzięki współpracy doganialiśmy, wyprzedzaliśmy kolejnych zawodników, którzy uciekli nam na biegu.

Na koniec rundy rowerowej udało mi się dogonić jednego z faworytów tych zawodów - Miłosza Czechowicza. Zorientowałem się o tym, kiedy to kończąc „rower” wbiegłem zaraz za nim do strefy zmian. W tym momencie było to 4. miejsce w kategorii open.

Niestety bardzo słabo wykonałem zmianę na bieg... Najpierw przebiegłem swoje miejsce w boksie, musiałem się cofać, później jeszcze źle zawiązałem sznurówkę w bucie i musiałem poprawiać (dorzucam do treningu ćwiczenia z sznurówkami). Okazało się, że mimo dogonienia kilku zawodników podczas końcówki rundy rowerowej, to trzech wyprzedziło mnie w boksie i wybiegałem z niego już jako 7. zawodnik ze sporą stratą.

Bieg na zakończenie był wręcz tragiczny, nogi z kamienia, człapanie do mety i walka aby stracić jak najmniej. Ostatecznie zająłem 8. miejsce open i 4. miejsce w kategorii 20-29. Zgodnie z regulaminem pierwsza trójka open nie była już uwzględniana w kategoriach, a najlepszy zawodnik mojej kategorii był również drugi open, tak więc zostałem ostatecznie sklasyfikowany na 3. miejscu w kategorii wiekowej." [Mateusz Lewandowski, MJ, fot. nad.]