W debacie wzięło udział kilkudziesięciu mieszkańców, którzy chętnie dzielili się swoimi uwagami na temat ogólnego bezpieczeństwa na drogach, wskazywali przykłady złego oznakowania na drogach, bądź oceniali pracę policji i straży miejskiej. #cytat#
Policja i wszystkie służby mające bezpośredni wpływ na poczucie bezpieczeństwa ruchu drogowego i wszystkie instytucje mające możliwość działania to jest 20% poziomu bezpieczeństwa na ulicy. Wszystko poza, w większości, to jest świadomość społeczna.

mł. insp. Mirosław Elszkowski
komendant powiatowy policji#end# Wielu z nich nie szczędziło krytyki wobec służb sugerując ich bierność. Wśród uczestników debaty byli m.in. radni, przewodniczący zarządów osiedli, a także zawodowi kierowcy, którzy na co dzień poruszają się po Inowrocławiu za kierownicą autobusu lub taksówki. Wskazywali miejsca, gdzie najczęściej popełniane są wykroczenia drogowe oraz gdzie warto zmienić organizację ruchu na bardziej "życiową".



- Ja jestem zmuszony codziennie łamać przepisy ruchu drogowego w naszym mieście. Robię to 20-30 razy dziennie, proszę o ukaranie. Łamię wszechobecny znak w naszym mieście "zakaz zatrzymywania się". Wszędzie tam, gdzie powinny stać znaki zakazu postoju, są zakazy zatrzymywania - wskazywał taksówkarz Marek Browiński. Jako jeden z przykładów podał ulicę Wilkońskiego, gdzie nie może zatrzymać się, aby dowieźć kuracjuszy pod sanatorium. Na te i inne pytania odpowiadali komendanci policji i straży miejskiej oraz przedstawiciele zarządców dróg.



- Fajnie, że możemy się w tym gronie spotkać i że takie spotkania się odbywają. Czasami pewnych rzeczy nie widzimy, a tutaj pojawią się konkretne sygnały odnośnie konkretnych ulic i te sygnały trzeba przyjąć. To dobrze wróży na przyszłość - ocenił Ireneusz Stachowiak, zastępca prezydenta Inowrocławia. Niewykluczone, że podobne spotkania będą odbywały się częściej. [MP]