Poniżej opowieść Józefa Pawlaka zamieszkałego w Bydgoszczy, dotycząca obozu w Magdaleńcu w gminie Rojewo:

„Widziałem również kilka razy pracującą przy rowach i drogę grupę ok. 50 osób narodowości żydowskiej, którą nadzorowali z karabinami niemieccy cywile. Obóz tej grupy był usytuowany w domu po Janickim w Magdaleńcu. Jeden z wachmanów był wyrozumiały i w czasie jego służby, tylko w niedziele, kilka z Żydówek wychodziło z obozu do polskich rodzin po żywność. Mimo zagrożenia karą śmierci za podanie żywności Polacy jej nie odmawiali. Do moich rodziców przychodziło ich troje: 40-letni Urbach i Melania z Kleczewa oraz 20-letnia Bella z Konina, a widziałem ich kilka razy; zawsze otrzymywali posiłek w domu i jeszcze dla przyjaciół, „za pazuchę”. Po około roku obóz został zlikwidowany w godzinach nocnych, a co się stało z jego więźniami, można się tylko domyślać. Urbach przyrzekł ojcu, że jeżeli przeżyje, po wojnie na pewno ojca odwiedzi. Nie odwiedził ani nie napisał, więc nie przeżył.”

Proszę osoby, które mogły być świadkami powyższej historii lub znają ją z opowieści dziadków, o wpisy. Tego rodzaju relacje mają nieocenioną wartość nie tylko dla historyków, ale mieszkańców tej gminy. Zarówno Żydzi, jak i Niemcy byli naszymi sąsiadami. Wojna postawiła ich po przeciwnych stronach barykady, zmuszając do podejmowania wyborów, niekiedy nieodwracalnych, mających konsekwencje na całe życie. W tych właśnie decyzjach objawiły się: stosunek do drugiego człowieka, do tradycji, do ziemi, która była ich karmicielką... Czy poznamy kiedyś dalsze losy Urbacha, Melanii i Belli? Czy żyją jeszcze mieszkańcy Brodu Kamiennego, którzy pamiętają więźniów żydowskich?

Katarzyna Podczaska

Za udostępnienie tej relacji dziękuję sekretarzowi Gminy Inowrocław, Maciejowi Przeździękowi.