Tężnia Solankowa od kilkunastu lat jest jednym z najważniejszych symboli Inowrocławia. Ekipy remontowe pracują przy niej każdego roku, wiosną i jesienią. Część mieszkańców ma wątpliwości, czy roboty są rzeczywiście wykonywane właściwie.

- Gdyby zrobić remont tężni od podstaw, przeprowadzić wymianę tarniny, to byłoby o wiele lepiej. To co się dzieje teraz, to jest tylko łatanie - twierdzi radny Andrzej Kieraj. Uważa też, że wiązki tarniny, którymi łata się ubytki są zbyt krótkie i wypadają.

Jak się okazuje, wszystko przez sposób, w jaki powstawały tężnie. Ich konstrukcja, jak zapewnia PGKiM jest w dobrym stanie, ale ma też wiele wad. Poprzez zastosowanie zamaskowanych belek wewnątrz tężni nie można inaczej uzupełniać ubytków, niż się to dzieje obecnie. #cytat#To jest taka materia, że zawsze będziemy coś robić. To się nie kończy na tarninie, to jest przecież obiekt drewniany. Dla mnie jest to obiekt numer jeden w Inowrocławiu. Najwięcej czasu mu poświęcamy.

Grzegorz Kruk, szef Zakładu Zieleni, zarządca tężni#end# - Na początku budowy były zastosowane lepsze materiały, na końcu stosowano już stalowe gwoździe, a jak wiadomo solanka plus metal powoduje korozję przyspieszoną - przyznaje zastępca dyrektora PGKiM, Marek Gerus. Sytuację utrudnia też brak instrukcji użytkowania tężni. - Taki dokument nie powstał. A nie można porównywać naszych tężni z tymi w Ciechocinku, Konstancinie, czy nowymi tężniami w Wieliczce, które są już zupełnie inną konstrukcją - dodaje wiceszef "komunalki".



PGKiM zastrzega jednocześnie, że nie może decydować się na dłuższe remonty w sezonie, bo wiązałoby się to z czasowym wyłączeniem obiektu. - Nigdy się nie zdarzyło, aby w sezonie stanęła cała tężnia - zapewnia Grzegorz Kruk. Jak zauważa, na remont obiektu przeznaczane są tylko te pieniądze, które pochodzą od kuracjuszy, a wstęp na teren tężni jest dla wszystkich bezpłatny. - Żebyśmy tylko nie wylali dziecka z kąpielą. Mamy naprawdę czym się pochwalić. I to na świecie - kwituje. [MP]