Nowy Świat - tak nazywano pola, na których w XIX wieku wyrosły Solanki. - Nazwa ta nie przetrwała, a może i szkoda, bo dobrze się kojarzy. Nowy Świat, bo powstały tam nowe i zupełnie niespotykane w przeciętnych miastach inwestycje. Powstała cała dzielnica zdrojowa z nowymi obiektami, służącymi nie tylko kuracjuszom - przypomina historyk i regionalista Edmund Mikołajczak.

Czym byłby dziś Inowrocław bez uzdrowiska? Zdaniem Mikołajczaka, średniej wielkości, trochę prowincjonalnym, miasteczkiem bez żadnego indywidualnego oblicza. - Nie ma odwrotu od naszego uzdrowiska. Miasto dzięki temu ma własną twarz - podkreśla honorowy obywatel Inowrocławia.

Główny bohater dzisiejszej uroczystości, prezes Tadeusz Chęsy przyznał, że pięć lat temu nie było mu łatwo przejąć stery w uzdrowisku. - Start był bardzo trudny, bo spółka w 2010 roku odnotowała stratę w wysokości 2 milionów złotych. Złą kondycję spółki pogłębiały kłopoty z płynnością finansową oraz inne zobowiązania z tytułu podatku od nieruchomości w wysokości 3 milionów złotych - powiedział prezes "Solanek".

- Żeby prowadzić przedsiębiorstwo trzeba mieć jednak marzenia - mówił Tadeusz Chęsy, prezentując projekty modernizacji sanatoryjnych obiektów m.in. "Kombatanta" z dobudowanym kompleksem basenowym, czy Zakładu Przyrodoleczniczego w zupełnie nowej szacie.

- Życzę, aby udało Wam się wycisnąć za naszym pośrednictwem przynajmniej odrobinę "brukselki" na realizację tych pięknych planów. Mam nadzieję, że się one ziszczą - mówił wicemarszałek województwa Dariusz Kurzawa. - Jeszcze sześć lat temu 25 tysięcy kuracjuszy przyjeżdżało do Inowrocławia, a w ubiegłym roku już 35 tysięcy i liczba ich rośnie. I oby tak dalej było - życzył Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia.

Podczas uroczystości uhonorowano zasłużonych pracowników oraz firmy i osoby współpracujące z uzdrowiskiem. Na ręce prezesa "Solanek" najlepsze życzenia złożyli m.in. wicewojewoda, wicemarszałek województwa, prezydent miasta i starosta inowrocławski. [MP]