W dniu 13 lipca 2015 r byłem świadkiem następującego zdarzenia. Jadąc w godzinach południowych drogą Inowrocław - Gniezno w miejscowości Tupadły na prawym wydzielonym pasie drogowym zza stającego TIRa wtargnął kierowca tegoż pojazdu dosłownie przed maskę kierowanego przeze mnie auta. Jadąc z prędkością poniżej dozwolonej zdążyłem zredukować prędkość pojazdu tak że nie doszło do tragedii. Byłem tym zdarzenie wysoce poirytowany ale i zaciekawiony dokąd to tak spieszył się Pan kierowca. Po wykonaniu bezpiecznego manewru wróciłem w to miejsce ale już po drugiej stronie. A tam okazało się, że to ITD wykonuje czynności kontrolne a kierowcy biegają po dokumenty do auta i z powrotem.

Zajęci swoją pracą inspektorzy zapomnieli o naczelnej zasadzie każdej kontroli: zapewnienia bezpieczeństwa osobom kontrolowanym i sobie. Pomijam już w tym miejscu wyraźne przekonanie wśród inspektorów do słuszności obranego miejsca do kontroli i sposobu jej prowadzenia. Ci ludzie żyją w swoim zawodowym świecie a pozostali uczestnicy ruchu drogowego się dla nich nie liczą, po prostu nie istnieją. Cały ruch drogowy, wszyscy uczestnicy właściwie tylko przeszkadzają w wykonywaniu obowiązków służbowych.

Panie Inspektorze. Jeżeli w tak niefortunnym miejscu wyznacza się miejsce do kontroli, gdzie kontrolowany kilka razy musi przejść w miejscu ciągłego, nasilonego ruchu drogowego do stanowiska kontroli a inspektor ITD aby dokonać wizji musi chodzić po takim pasie ruchu drogowego to jak można określić osobę, która zatwierdziła takie miejsce? Czy trzeba tragedii, czy trzeba płaczu i żałoby rodziny aby ktoś bazując tylko na doświadczeniu życiowym nie dopuścił do takich sytuacji?

Kiedy wreszcie osoby decyzyjne zrozumieją, że większość osób uczciwie jeździ i pracuje na drodze. Oczywiście kontrole są potrzebne ale wykonywane w warunkach zapewniających bezpieczeństwo a nie narażające pozostałych uczestników ruchu drogowego na realne niebezpieczeństwo. Przy okazji trzeba postawić pytanie: czy wykonywana kontrola w takim miejscu, sprowadzająca takie niebezpieczeństwo nie powinna spowodować odpowiedniego oznakowania o charakterze incydentalnym na czas kontroli.

Nie jest to tylko moja opinia. Wielokrotnie spotykam się z opiniami ze strony kontrolowanych osób, które zawierają negatywna ocenę sposobu kontroli. Na drodze funkcjonariusz musi mieć zawsze rację, nawet wtedy kiedy jej nie ma i nie zamierza np. udostępnić tylko numeru identyfikacyjnego na wyrażoną prośbę. O całym zdarzeniu poinformowałem telefonicznie przedstawiciela ITD w Bydgoszczy natychmiast po zdarzeniu a dzisiaj proszę o poważne rozważenie czy tak nieprzygotowane miejsce może dalej służyć do rutynowej kontroli i dalej mamy biernie oczekiwać na gorsze zdarzenie wypadkowe.

Jacek Olech