Współpracowali ze sobą od wielu lat, od kilku miesięcy nie mogą się dogadać i wiele wskazuje na to, że wkrótce widywać się będą w sądzie. Personalny konflikt w szpitalu przeistoczył się w kilkugodzinny spektakl na piątkowej sesji rady powiatu. Dyrektor, tracąc zaufanie do swojego pracownika, poprosił radę o zgodę na zwolnienie go z pracy. Wynika to z faktu, że Ireneusz Beśka (PSL) jednocześnie jest radnym, a ponadto rada sprawuje nadzór nad szpitalem.

We wrześniu dyrektor powiatowego szpitala Eligiusz Patalas (jednocześnie radny sejmiku województwa, wybrany z list PSL) wraz z radą społeczną placówki dokonał zmian, w wyniku których jego zastępca, główny specjalista ds. techniczno-administracyjnych stracił część swoich uprawnień, a ściślej nadzór nad działami zaopatrzenia i zamówień publicznych. Ireneusza Beśkę zbulwersował fakt, że jego pracodawca zmienił regulamin w trakcie jego urlopu, wcześniej go o tym nie informując. Miał być także przez niego oczerniany i pomawiany o niegospodarne rozporządzanie mieniem w związku z przygotowywanym przetargiem na utrzymanie porządku i czystości w lecznicy.



Według słów Eligiusza Patalasa, Ireneusz Beśka nie mógł się pogodzić ze zmianami regulaminu organizacyjnego, powrócił na krótko na swoje stanowisko aby "zebrać materiały", a następnie zaczął go szantażować ujawnieniem spraw obciążających dyrektora. Ten zaprzecza i utrzymuje, że na to dowodów nie ma. Złożył natomiast interpelację, w której oskarża dyrektora o narażenie szpitala na straty, m.in. z powodu nadużywania stanowiska, wykorzystywania auta służbowego do celów prywatnych, czy nieegzekwowania czynszu od najemcy pomieszczeń apteki. Pojawił się też wątek nieszanowania pracowników.

- Według interpelacji radnego jestem teraz przestępcą i złodziejem. Pan radny przedstawił dane, które pozyskał w ramach swojego stanowiska służbowego, przy czym podpisał zakres obowiązków, w którym zobowiązał się do przestrzegania tajemnicy. Są to własne interpretacje oraz komentarze faktów i absolutnie nie odzwierciedlają rzeczywistości. Wyczerpuje to wszelkie znamiona przestępstwa związane z pomówieniem i zniesławieniem - stwierdził Patalas. Jak przyznał, sam zgłosił się do prokuratury w związku z tą sprawą, bo - jak dodał - nie ma nic do ukrycia i spokojnie czeka na postępowanie wyjaśniające.

- To nie chodzi o to, że ja się nie zgadzam, natomiast jeśli ośmieliłem się powiedzieć swoje zdanie na temat pewnych zachowań, rozwiązań i niemocy organizacyjnych niektórych osób, to zostałem być konsekwentnie "grillowany". Bo jakże można nazwać decyzję, kiedy zostałem w sposób demonstracyjny przeniesiony do innego biura. Brakowało tylko telewizji i jupiterów, żeby mnie jak najbardziej upokorzyć i pokazać, że Beśka ma znać swoje miejsce i nie będzie podskakiwał, nawet jak ma rację - odpowiedział radny. Dodał też, że jego sygnały w sprawie sytuacji w szpitalu, kierowane do zarządu powiatu, odbiły się echem. Stąd, jak wyjaśnił, zmuszony był do złożenia tej interpelacji. Utrzymuje, że przedstawione przez niego materiały mają charakter jawny i nie są tajemnicą przedsiębiorstwa.



- Szanujmy się w dyskursie politycznym. To miejsce jest miejscem do dyskusji samorządowej, politycznej, socjologicznej, społecznej i chociażby to miejsce nakłada na nas obowiązek zachowania pewnego poziomu, poniżej którego jest tylko rynsztok i nic więcej. I żebyśmy tego poziomu nie przekroczyli, bo przestaniemy się wtedy szanować - podsumował Andrzej Antoniewicz, radny PSL i członek zarządu powiatu.

Po wielogodzinnej dyskusji rada większością głosów przyjęła wniosek dyrektora o zgodę na zwolnienie z pracy Ireneusza Beśki. Wcześniej radni opozycji wnioskowali o przełożenie głosowania i debaty w związku z tym, że mieli mało czasu na zapoznanie się ze sprawą. [MP]