Kiedy nie poświęca się muzyce lubi spędzać czas w swojej pizzerii, gdzie realizuję drugą ze swoich pasji. Dodatkowo udziela się w zespole "Ladies and boys" oraz prowadzi agencję muzyczną. O planach i oczekiwaniach zespołu, szukaniu własnego brzmienia i współpracy z Norbim przeczytacie poniżej.



Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką?

Sebastian Kaczalski: Ta przygoda zaczęła się już kiedy byłem małym chłopcem. Cała moja rodzina jest bardzo umuzykalniona, więc miłość do muzyki została przekazana mi w genach. Obserwowałem, podziwiałem, a potem były szkoły muzyczne i prywatne lekcje śpiewu. No i wreszcie wypróbowanie swoich sił w zespole grającym na różnych imprezach okolicznościowych, tj. Ladies and boys (dawne Dejavu Band).

A skąd pomysł na HajLajf i kto tworzy ten zespół?

SK: Już od bardzo dawna myślałem o tym, aby założyć swój własny zespół i w końcu odważyłem się to zrobić. Od września zeszłego roku zacząłem produkować, tworzyć, pisać teksty i powstało z tego kilka piosenek. Współpracuję z dwiema osobami z branży muzycznej, ale są oni na chwilę obecną moimi "cichymi wspólnikami" i żyją trochę inną muzyką. Są też w zespole dwie tancerki i prawdopodobnie będzie też osoba w postaci Dj’a, który będzie wspomagał zespół na koncertach.

A dlaczego disco polo?

SK: Disco polo jest niestety ciągle nurtem wstydliwym. Cała produkcja jest niskobudżetowa, co przekłada się na jakość muzyki. Daleko odbiega ona od tej zachodniej wersji, dodatkowo teksty po polsku nam - Polakom, źle się mogą kojarzyć. Jednak moim zdaniem muzyka ta jest jak taka lokomotywa, która nigdy się nie zatrzymuje. To wszystko ciągle idzie do przodu, więc widzę w niej potencjał. Może za jakieś 15 lat będzie trochę inaczej postrzegana.
#cytat#Disco polo jest jak lokomotywa, która nigdy się nie zatrzymuje. Wszystko idzie do przodu więc widzę w niej potencjał.

Sebastian Kaczalski#end#
O czym są Twoje teksty?

SK: Teksty są o miłości, o dziewczynach czy wakacyjnych przygodach - czyli o wszystkim tym, na czym opiera się muzyka disco polo. W tej kwestii nic nowego nie wymyśliłem (śmiech).

Piosenka "Muśnięte słońcem" jako pierwsza doczekała się teledysku.

SK: Tak. Postanowiliśmy, że będzie ona pierwszą, która się ukaże ze względu na jej wakacyjny klimat, ale za kilka tygodni będą ukazywać się następne piosenki.

Skąd pomysł na nawiązanie współpracy z Norbim?

SK: Pomysł powstał... ot tak! Mięliśmy przygotowany materiał, z nagraną przeze mnie kwestią rapu i wysłaliśmy go. Norbi po przesłuchaniu wyraził zgodę na współpracę i wszystko powstało praktycznie w przeciągu tygodnia.

Dobrze się Wam pracowało razem?

SK: Tak, bardzo fajnie się pracowało. Norbi przyjechał do nas do studia w Bydgoszczy, gdzie kręciliśmy teledysk. Wokal mięliśmy gotowy w dwie godziny.

Czy wyniknie z tej współpracy coś więcej?

SK: Mamy ciągle kontakt i 25 czerwca w Resku zagramy wspólnie z Norbim jeden utwór. Potem zaprezentujemy publiczności nasz dotychczasowy dorobek muzyczny.



Ile macie utworów?

SK: Takich ukończonych jest na chwilę obecną 12, ale ciągle powstają nowe piosenki. Cały czas pracujemy.

To kiedy następny teledysk?

SK: Następnym będzie utwór "Jesteś boska", który nakręciliśmy w Warszawie. Mogę zdradzić, że główną rolę w tym teledysku zagrała piękna Karolina... Mamy już też gotowy teledysk do utworu "Ona mnie kocha", który powstał w Toruniu. No i oczywiście, jak tylko nam na to fundusze pozwolą, zamierzamy nakręcić coś w ciepłych krajach.

Co chciałbyś osiągnąć wraz zespołem?

SK: Każdy muzyk marzy o tym, żeby stworzyć taki utwór, który wszystkim zapadnie w pamięć. Nie chciałbym jednak spocząć na laurach. Chcemy wprowadzić w nurt disco polo trochę świeżości, mamy mnóstwo pomysłów i inspirujemy się zagranicznymi zespołami, szczególnie tymi z Zachodu. "Muśnięta słońcem" nie jest, tak do końca w rytmie disco polo, a raczej jest formą nowoczesnego dance. I tak, jak wcześniej wspomniałem, może i cudów nie wymyśliłem w kwestii tekstów piosenek, to aranżacje i muzyka w ogóle, będą jednak odbiegały od tego typowego disco polo.

A są aspiracje na wydanie płyty?

SK: Nie chcę tu niczego obiecywać, ale plany jak najbardziej są. Jest jednak za wcześnie, żeby o tym mówić. My ciągle szukamy swojego rytmu i doskonalimy nasz warsztat i brzmienie. Zależy nam, żeby nasza muzyka nie była "byle jaka".

Dla jakiej publiczności chcecie grać?

SK: Nie zastanawialiśmy się nad tym, tak naprawdę. Na razie robimy to tak, jak czujemy. Zobaczymy, co z tego będzie. Za nami wiele godzin pracy nad materiałami, które mamy i chcemy to wszystko przekazać ludziom. Jeśli się spodobamy, jeśli któryś z utworów okaże się przebojem, będziemy się bardzo cieszyć - to jest dla nas najważniejsze na chwilę obecną. Koncerty przyjdą później...

[AJ]