- Dlaczego uciekają młodzi ludzie za granicę? Bo są tam lepsze warunki pracy i korzystniejsze zarobki - stwierdził Andrzej Kieraj. Radny wylicza kilkanaście zakładów, które upadły w naszym mieście po 1989 roku lub mocno zmniejszyły zatrudnienie. - A co w tym czasie powstało w zamian? - pyta.

- Żebyśmy zyskali na atrakcyjności, trzeba stworzyć atrakcje od strony finansowej, aby kogokolwiek kogoś z zewnątrz ściągnąć. My takich atrakcji nie tworzymy, bo obecne nasze strefy gospodarcze niczego za sobą nie niosą - uważa Marek Słabiński i proponuje zlokalizowanie u nas podstrefy strefy ekonomicznej.

W ocenie Marcina Wrońskiego należy zacząć od obniżki stawki podatku od nieruchomości, aby zachęcić przedsiębiorców do nowych inwestycji.

- Wiemy doskonale, że są zawody, w których jest pewien deficyt pracowników. Warto na to stawiać, zachęcać nauczycieli już od szkół podstawowych i gimnazjów, aby w dzieciach, które nie najlepiej czują się w kwestiach humanistycznych, wzbudzać, że w czymś są dobre i organizować np. warsztaty techniczne, czy mechaniczne. Wykorzystujmy to, że w zawodach, być może prostszych, też mogą być dobre - mówi Maciej Zieliński. Jak uważa, trudno winić inowrocławskich pracodawców za to, że nie są w stanie zaproponować warunków pracownikom takich, jakich oczekiwaliby. W Bydgoszczy i większych miastach będą one bowiem zwykle lepsze.

Postawmy na dobrą komunikację z Bydgoszczą


- Bezrobocie w Bydgoszczy oscyluje wokół 5 procent. Wielu inowrocławian pracuje w Bydgoszczy i Toruniu i niech to będzie doraźny sposób na to, żeby w jakiś sposób poprawić sytuację w Inowrocławiu. Postawmy na dobrą komunikację z tymi miastami. Pokazujmy Inowrocław jako miasto, w którym fajnie jest mieszkać i zachęcajmy do dojazdów. To jest oczywiście tylko jedna z możliwości pokazania tego, że w naszym mieście warto pozostać - proponuje członek .Nowoczesnej.

- Rzeczywiście, budujmy na zewnątrz pozytywny PR, że jest to miejsce, w którym warto mieszkać. Bo my nie mamy takich instrumentów, żeby wybudować u nas fabrykę na 30 tysięcy miejsc pracy. Nie jesteśmy w stanie tego zrobić, tego nie będzie - stwierdził Marek Słabiński, radny i szef Kujawskiego Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Handlowców.

- Samorząd ma pewne instrumenty. W Polsce nie ma zupełnie wolnego rynku - polemizował Marcin Wroński. Jako przykład współpracy władz samorządowych z przedsiębiorcami wskazał pobliskie Janikowo.

- Problem w tym, że nasza władza nie chce słuchać, bo jeśli cokolwiek się jej zarzuci, ale nie po to, aby ją atakować, tylko pokazać, jak można pewne projekty realizować, to kończy się tak, jak w przypadku Marcina Wrońskiego - zwrócił uwagę Maciej Basiński przypominając wykupienie przez ratusz płatnego artykułu na temat radnego w jednej z gazet. Sam radny Maciej Basiński oficjalnie występuje już pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości. Wspólnie z Jerzy Gawędą, decyzją sądu koleżeńskiego, wrócił w szeregi partii. Politycy szerzej nie komentują jednak tej sprawy.

Organizatorzy spotkań "Czas na rozmowy" liczą, że następnym razem uda im się zaprosić do dyskusji przedstawicieli ugrupowań rządzących w mieście. [MP]