#okno#Czy trudno jest znaleźć obecnie pracę osobom dopiero co przybyłym do kraju królowej Elżbiety II? Jak zareagowali na wyniki referendum inowrocławianie mieszkający na Wyspach od wielu lat? Sprawdziliśmy to.#end#


Na formalny początek wyjścia Wielkiej Brytanii trzeba poczekać, bowiem wprowadzenie w życie artykułu 50. Traktatu Lizbońskiego, który mówi, że "każde państwo członkowskie może, zgodnie ze swoimi wymogami konstytucyjnymi, podjąć decyzję o wystąpieniu z Unii" ma nastąpić po końcu bieżącego roku, a samo wyjście z UE będzie trwało dwa lata. Niestety już teraz możemy obserwować w mediach, że nie dla wszystkich Brytyjczyków jest to do końca jasne, bowiem daje się zauważyć przejawy niechęci do niektórych nacji zamieszkujących Wyspy, w tym Polaków. A jak z tą sytuacją radzą sobie inowrocławianie?

- Przyjechałem do siostry i jej chłopaka. Miałam już załatwioną pracę od razu jak przyjadę, ale okazało się, że menadżer potrzebował kogoś parę dni przed moim przylotem i opcja odpadła - mówi nam Adam, inowrocławianin, który 4 lipca wybrał się do Bedford w celach zarobkowych. - W pierwszym tygodniu byłem w sześciu agencjach pracy i do tej pory tylko w jednej pojawiła się jakaś okazja, ale niestety z ograniczoną liczbą miejsc i też nic z tego nie wyszło - dodaje.

Jak udało nam się ustalić z Adamem, w takich agencjach na 20 osób, osiem to Polacy. Zapytany o jakieś nieprzyjemne sytuacje mieszkaniec Inowrocławia odparł, że nie doświadczył żadnej bezpośrednio, ale w jednym z zakładów pracy został potraktowany dość lekceważąco.

- Miałem umówione spotkanie w restauracji, a kiedy się tam pojawiłem okazało się, że nie ma menadżera, a reszta o żadnym spotkaniu w sprawie pracy nie wiedziała. Potem okazało się, że jednak mnie nie potrzebują, choć wcześniej mówiono mi, że w weekendy pilnie potrzebują pomocy - tłumaczy student. Adam wyjechał na Wyspy szukając zajęcia na sezon, bo we wrześniu musi wrócić do kraju. I jak sam przyznaje, praca jest, ale trzeba się uzbroić w cierpliwość i sporo naszukać.



Na Wyspach mieszka około 850 tysięcy Polaków, z czego 185 tysięcy zamieszkuje w rejonie Londynu. Według brytyjskiego prawa imigranci, którzy legalnie przebywają w Wielkiej Brytanii przez okres 5 lat mogą ubiegać się o prawo stałego pobytu. Polski Instytut Spraw Międzynarodowych szacuje, że problem Polaków nie kwalifikujących się stałego pobytu może dotyczyć od 120 - 400 tysięcy osób.

- Dla mnie i dla mojej rodziny życie po 23 czerwca nic się nie zmieniło - mówi pani Ewa z Inowrocławia, która w Wielkiej Brytanii mieszka już 12 lat. - Społeczność miasta, w którym mieszkamy począwszy od sąsiadów, a skończywszy na przypadkowo poznanych Anglikach, np. na placach zabaw jest nam przyjazna. Zdajemy sobie sprawę, gdyż docierają do nas co pewien czas informacje o przypadkach zachowań rasistowskich i ksenofobii w stosunku do Polaków, ale to jest niestety głównie wynik tego, że mieszkamy w kraju bardzo zróżnicowanym etnicznie - dodaje inowrocławianka.

- Część moich przyjaciół przyznaje, że wychodząc na ulicę obawia się używać naszego ojczystego języka i w co drugim Angliku widzi wroga, który za chwilę rzuci w nich kamieniem i powie by wracać do swojego kraju. Mam również znajomych, którzy zamierzali kupić dom, ale Brexit pokrzyżował im plany. Obawiają się oni bowiem, że mogliby wprowadzić się na osiedle, gdzie sąsiedzi byliby nieprzyjaźni i uprzykrzaliby im życie. Wolą pozostać na "starym, znanym terenie"- tłumaczy pani Ewa.



Sytuacja obywateli polskich nie ulega zmianie, dopóki Wielka Brytania pozostanie w Unii Europejskiej. Po wyjściu z niej, wszystko będzie odbywało się na zasadzie wzajemności, czyli sytuacja obywateli UE będzie w Wielkiej Brytanii dokładnie taka sama, jak obywateli Wielkiej Brytanii w UE – zapewnia obecnie kierująca rządem brytyjskim premier Theresa May. [AJ]