Kilka tysięcy osób z setkami transparentów przemaszerowało dziś przed południem z kruszwickiego Rynku pod amfiteatr w proteście przeciw powstaniu odkrywki węgla brunatnego w Tomisławicach - kilka kilometrów od Gopła. Właśnie ta bliska odległość od jeziora, a także rezerwatu przyrody niepokoi mieszkańców, jak i władze samorządowe Kruszwicy i okolic. Boją się, że mogą stracić nie tylko piękne jezioro, ale i pracę, bo na tym terenie może upaść turystyka i rolnictwo. Nie wierzą w ekspertyzy przygotowane dla konińskiej kopalni. Na dowód negatywnego wpływu odkrywek na środowisko wskazują przykład jezior w Przyjezierzu i okolicach. Tam woda opadła już o dwa metry, a zbiorniki dzielą się na mniejsze jeziorka.

W argumenty protestujących nie wierzy minister środowiska. Do Kruszwicy nie przyjechał też marszałek województwa, ani wojewoda. Organizatorzy akcji apelowali do parlamentarzystów, aby mówili jednym głosem, niezależnie od barw partyjnych. - Pan minister próbuje wmówić, że jest wszystko dobrze. Tylko, że on jest w Warszawie, a my jesteśmy tutaj - mówiła posłanka lewicy Anna Bańkowska. - To jezioro musi przetrwać. Bez niego nie będzie pięknej Kruszwicy. Mam nadzieję, że przekonamy do tego też marszałka i wojewodę - wtórował jej poseł PiS Tomasz Latos. Posłowie PO obiecali, że będą działać w tej sprawie. Głos w obronie Gopła zabrali Grzegorz Roszak i Krzysztof Brejza.

Uczestnicy happeningu podpisali się pod apelem wystosowanym do premiera Donalda Tuska. Pikieta była bardzo emocjonująca . Gdy głos zabrał przedstawiciel konińskiej kopalni, cały czas rozlegały się gwizdy i okrzyki, nie zawsze cenzuralne.

- Wody kopalniane, które będziemy wpompowywać do jeziora będą pierwszej i drugiej klasy czystości. Takich wód u Was nie ma. Trzeba być naiwnym, aby nie skorzystać z takiej okazji, że jezioro może się oczyścić - argumentował Arkadiusz Michalski, główny inżynier ochrony środowiska KWB "Konin" SA.

- Operacja się udała, tylko pacjent umarł - spuentował tę wypowiedź burmistrz Kruszwicy Tadeusz Gawrysiak. - Lej depresyjny sięgać będzie nie 4 kilometrów jak sądzi kopalnia, ale do 20-30 kilometrów - zwraca uwagę Józef Drzazgowski, szef Stowarzyszenia Ochrony Środowiska Naturalnego w Przyjezierzu.

Burmistrz Kruszwicy zapowiedział, że jeśli list do premiera nie przyniesie oczekiwanego skutku, walka o Gopło będzie kontynuowana innymi sposobami. Od zaskarżenia raportu, na podstawie którego wydano pozwolenie kopalni do WSA, po interwencję w Komisji Europejskiej, aby zastosowała prawo wspólnotowe i wstrzymała realizację inwestycji. [MP]